Dwa lata temu wstrząsnęła nami informacja o ataku Rosji na Ukrainę. Spodziewaliśmy się wojny, ale nie pełnoskalowej. Nawet jeśli uwzględnialiśmy czarny scenariusz, łudziliśmy się, że do niego nie dojdzie. Tak samo nie chcieliśmy wierzyć, że wojna potrwa długo. Rozpoczynając działania pomocowe, mówiliśmy co prawda, że czeka nas długi marsz, lecz nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, jak rozwinie się sytuacja: jak będzie wyglądała obrona Ukrainy, jakiego wymiaru nabierze uchodźctwo, jaka będzie skala zniszczeń i wsparcia Zachodu. Działaliśmy, bo tylko to miało wówczas sens. Dzisiaj, dwa lata od strasznego dnia 24 lutego, nie mamy czasu na refleksję, bo zło nie odpuszcza. Czy świat demokratyczny zdaje egzamin z międzynarodowej solidarności? Czy Ukraina otrzymuje wystarczające wsparcie? Czy mogliśmy zrobić więcej? Nawet jeśli odpowiedzi czasem są bolesne, potrzebujemy takich pytań, żeby działać dalej, skutecznie wspierać Ukrainę i Ukraińców w dążeniu do wolności i przyszłości w Europie.
Mimo poniesionych strat Ukraina konsekwentnie pokazuje, że świadomie wybrała ścieżkę integracji z Europą i w tym kierunku podąża, przy aprobacie większości społeczeństwa. To wielki kapitał w walce dobra ze złem. Wspierajmy Ukrainę wciąż i mocniej. W imię odpowiedzialności za naszą wspólną przyszłość odstawmy na bok drugorzędne spory i wybierzmy wolność. Naszą misją jest przecież budowa Europy jako wspólnoty ludzi wolnych.